W miniony piątek na spotkaniu z moim dawnym kompanem z czasów służby wojskowej poruszyliśmy wiele istotnych wątków dotyczących naszego życia. Pośród tradycyjnych tematów związanych z pracą i rodziną, pochłonięci byliśmy również starymi wspomnieniami z okresu pobytu w wojsku. Niemniej jednak, po paru godzinach gawędzenia i wspominania dawnych, zamierzchłych czasów nieuchronnie przeszliśmy na temat pracy. Bartosz pracuje obecnie jako typowy taksówkarz na jednym z warszawskich osiedli. W chwili, kiedy dowiedział się, że też jestem kierowcą, lecz taxi bagażowego, stwierdził w sposób niezwykle stanowczy, że moja praca niewątpliwie wymaga ode mnie niesłychanego poświęcenia i oznacza ciągły rozbrat z rodziną w wyniku niezliczonych godzin przeznaczonych na podróżowanie po kraju z prywatnymi rzeczami osób, które zmieniają swoje zameldowanie. Jakże inaczej wygląda ta sytuacja w rzeczywistości. Pracując dla jednej z bardziej renomowanych firm zajmujących się przewozem mienia naszych klientów, mogę dostosowywać sobie grafik w stopniu, który pozwala mi nie zaniedbywać moich obowiązków względem rodziny. Chwała za to mojemu szefostwu.